sobota, 11 maja 2013

5. „Zacznij myśleć głową, a nie tym co masz w spodniach”


Miałam nadzieję, że dziewczyna (obecna czy też była) Marc’a nie narobi większego harmidru w moim jakże pokręconym życiu. Chłopcy przez długi czas siedzieli milcząc i próbując wykombinować jak się jej pozbyć. Pomiędzy zdaniami, które bełkotali między sobą, wychwyciłam te, które określały ją jako „byłą”, a zarazem „obecną” dziewczynę. Nie wiedziałam co się między nimi stało, ale miałam dość słuchania o jej długich nogach i blond włosach, które tak bardzo podobały się mojemu przyjacielowi.
PRZYJACIELOWI! Nikomu więcej. Tylko i wyłącznie przyjacielowi.
Może miałam o nim zbyt wielkie wyobrażenie, ale zdecydowanie był moim przyjacielem. To było dość skomplikowane, ale nie zamierzałam nad tym rozmyślać.
- Co zrobicie jeśli tu przyjdzie? – zwróciłam się do nich po kilku minutach całkowitej ciszy.
- Co zrobi? Przyjdzie? – nie spodziewali się chyba tego, że owa blondynka może wpaść do mieszkania Marc’a. Omówili wszystkie możliwe scenariusze oprócz tego najbardziej prawdopodobnego. Przewidzieli nawet, że poleci na Marsa, ale żeby się z nim spotkać? Ależ skąd.
- No przyjdzie… zapuka w drzwi, przekroczy próg…? – próbowałam naprowadzić ich na prawidłowy tor myślowy, ale widziałam dobrze, że to nie przynosi zamierzonego efektu.
- Myślisz, że może to zrobić? – zaśmiał się Sergi.
- Ok, skończyła się era dobrej i wspaniałomyślnej Soledad. Proszę mi natychmiast wytłumaczyć co ta dziewucha wyczyniła, skoro tak się jej boicie, co? Czekam na wyjaśnienia. – powiedziałam stanowczo krzyżując ręce na piersiach.
- Otóż… - zaczął niepewnie Sergi i spojrzał na Marc’a. Kiedy ten wyraził zgodę na to, żeby kontynuował, wziął głęboki wdech. – Ta panienka… Pam, bo tak się nazywa… to córka jednego z naszych trenerów bramkarzy. Była często na naszych meczach i spotykała się z nami później na piwie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że kręciła naraz z trzema naszymi kumplami… w tym z Marc’iem. Wszystko wyszło na jaw, kiedy Pam zaszła w ciąże i nie wiadomo kto był ojcem.
- Nie mów! – zasłoniłam usta dłońmi.
- Mówię Ci poważnie. – spojrzałam na Marc’a, który spuścił momentalnie wzrok. – Okazało się, że dziecko było jeszcze kogoś innego… ona wyjechała, zapewniając w sms Marc’a, że tylko jego kocha i to była pomyłka. Kilka tygodni później poroniła, wyjechała do Anglii… kontakt w zasadzie się urwał, ale wiadome, że uczucia z dnia na dzień nie da się wymazać. Biedny Marc wciąż ma do niej sentyment… - poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Ale ona Cię zdradziła z trójką,  jak nie większą ilością facetów. – zauważyłam od razu. Marc wzruszył jedynie ramionami. – Człowieku, opamiętaj się na miłość boską. Chcesz być z kobietą, która Cię notorycznie zdradza?
- Nie powiedziałem, że chcę z nią być. – burknął pod nosem. W zasadzie rozumiałam co on czuje, bo miałam kiedyś podobną sytuację, ale to przecież nie zmienia faktu, że ta dziewczyna go zdradzała. Marc to dobry chłopak i właśnie dlatego było mi go tak żal.
- Zacznij myśleć głową, a nie tym co masz w spodniach. – powiedziałam stanowczo. Marc poniósł wzrok i spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczyma. – No co? Mam pozwolić na to, żeby jakaś dziewucha dręczyła mojego przyjaciela? Raczej się na to nie zgodzę.
- A gdyby… - wtrącił Sergi wyglądając przy tym jakby odkrył lek na raka. – Gdyby Pam zobaczyła Marc’a z inną dziewczyną? Może dałaby sobie spokój?
- To nie byłby głupi pomysł… zawsze była bardzo zazdrosna i jeżeli nawet rozmawiałem z inną dziewczyną to robiła mi wielką awanturę.
- A to, że bzykała Twoich kumpli na boku to jej najwyraźniej nie przeszkadzało? – wtrąciłam. Marc westchnął głośno i spojrzał ponownie na kumpla, który próbował jakoś rozkręcić swoje szare komórki do dalszego myślenia.
- A Ty, Sol? – zwrócił się do mnie.
- Co ja?
- Mogłabyś udawać dziewczynę Marc’a?
- Powaliło Cię do reszty? Masz pod tą burzą włosów coś więcej niż mikroskopijny móżdżek? Zapomnij.
- Ale dlaczego? – w jego obronie od razu stanął Marc. – Nie musisz nic robić. Kiedy ją spotkam powiem, że jesteśmy parą i strasznie się kochamy. Planujemy ślub albo coś. To może zadziałać. – uśmiechnął się szeroko.
- Powiedz mi, dlaczego Ci tak na tym zależy? Myślisz, że ona chciałaby do Ciebie wrócić?
- Ha ha. – zaśmiał się głośno jego przyjaciel. – Ona chce mu wskoczyć do łóżka najszybciej jak się da.
- Nie mów, że tego nie chcesz. – skwitowałam krótko.
- Nie chcę, żeby znów zaczęła się mną bawić. Po prostu niech da mi święty spokój i wyjedzie z powrotem do Anglii. A tak w ogóle to skąd wiesz, że ona wróciła?
- Thiago tu był  i mi powiedział.
- Kto? Thiago? Przyszedł do Ciebie? – spojrzał spod byka.
- Co w tym dziwnego? Lubię go, a on mnie.
- Uważaj na niego, bo to niezłe ziółko. – wtrącił Sergi.
- Przecież się z nim nawet nie umawiam. To tylko kumpel. Wpadł z chińszczyzną i powiedział mi o tej całej Pam.
- W sumie to dobrze, że dowiedziałem się o tym wcześniej, a nie gdyby pojawiła się w moich drzwiach.
- Racja. Wyobrażasz to sobie? – zaśmiał się Sergi. Mina im całkowicie zrzedła, kiedy usłyszeliśmy wszyscy dzwonek do drzwi. Poczułam, że mam więcej męskości niż oni razem wzięci i podeszłam do drzwi.
- Tak? – ujrzałam w progu blondynkę. Poczułam, że to właśnie ONA. Musiałam się jej dobrze przyjrzeć i stwierdzić, czy faktycznie chłopcy mówili prawdę, że jest taka piękna. Oczywiście była ładna, nie powiem, że nie. Miała coś w sobie, ale nie powalała na kolana. Może dlatego, że byłam dziewczyną lubującą się w przeciwnej płci.
- Kim jesteś? – zapytała momentalnie.
- To chyba ja powinnam Ciebie o to zapytać. – skrzyżowałam ręce. Nie czułam się w obowiązku bycia miłą i wcale nie pokazywałam po sobie ani krzty sympatii. Nie po tym co zrobiła Marc’owi. Co to, to nie.
- Pauline Montez. – odpowiedziała. – Zastałam Marc’a?
- Mojego chłopaka Mar’ca? – nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zacząć mojej popisowej roli. W sumie na początku tego nie chciałam, ale wiadomo, że zemsta jest słodka i chciałam się jakoś na niej odegrać. Nie widziałam innego lepszego rozwiązania od tego, więc brnęłam w to dalej. – Kochanie! Ktoś do Ciebie! – krzyknęłam i teatralnie zatrzepotałam rzęsami, kiedy tylko chłopak pojawił się na horyzoncie.
- Pam? – Marc spojrzał na dziewczynę, która szeroko uśmiechnęła się na jego widok.
- To w końcu Pam czy Pauline? – byłam całkowicie zdezorientowana.
- Tylko najbliżsi mogą mówić do mnie Pam. – w ogóle nie odwracała wzroku od trochę zakłopotanego Marc’a. Widać, że był przybity tym spotkaniem i wcale się go nie spodziewał. Dlatego musiałam go ratować.
Objęłam chłopaka w pasie i spojrzałam na niego maślanego oczami. Nie było to trudne, bo przecież miałam swoje odwzorowanie tuż przed sobą w postaci Pam, czy też… Pauline.
- Kochanie? – zwróciłam się do chłopaka. Kiedy nie zareagowałam zrobiłam to ponownie: - Kochanie? Mamy dużo zajęć, więc… pożegnasz się z koleżanką?
- Yyy… tak. Wybacz Pam… - zwrócił się do blondynki. – Obiecałem Sol, że spędzimy ze sobą czas, bo… właśnie ze sobą zamieszkaliśmy, byliśmy zabiegani.
- Marc, nie tłumacz się. To nasze prywatne sprawy. – puściłam oczko blondynce, która nie kryła zaskoczenia.
- Racja. Tak, więc… cześć. – zamknął jej drzwi tuż przed ślicznym noskiem. Przybiłam mu „piątkę” i wróciliśmy do rozbawionego Sergi’ego.
- Następnym razem zacznij ze mną współpracować, bo inaczej wyjdzie beznadziejnie tak jak teraz. – zagroziłam palcem.
- Nie było tak źle! – zaśmiał się Sergi. – I jej mina! Soledad jestem Twoim fanem!
- Dzięki, dzięki. Dla roli… zrobię wszystko. – zaśmiałam się i spojrzałam na Marc’a/ - Ej? Co Ci?
- Nic…
- Uhm, właśnie widzę to nic.
- Czuję się beznadziejnie.
- Sam przecież tego chciałeś. Miałam udawać Twoją dziewczynę, żeby Pam dała Ci spokój. – usiadłam na kanapie. – Jezu, nie ogarniam Cię.
- Spotkałem się z nią przez dwa miesiące.
- Woooooooow. Toż to związek Twojego życia. Faktycznie, wszystkie inne kończyły się po tygodniu znajomości. – zakpiłam pod nosem.
- Przestań. Nie znasz jej, nie wiesz jak było.
- To biegnij za nią, a mi daj święty spokój. Mam dość bawienia się w kotka i myszkę. Niańczeniu Cię i pomaganiu w takich właśnie sytuacjach. Dorośnij wreszcie. – podniosłam się z kanapy.
- Poczekaj… - złapał mnie za łokieć. – Przepraszam. Głupio wyszło. Nie chciałem Cię w to wciągać, ale już za późno. Musimy w to dalej brnąć i kiedy wyjedzie będzie po sprawie.
- Ale kiedy wyjedzie? Może nigdy? Mam za każdym razem udawać, że jestem w Tobie szaleńczo zakochana? – wyrwałam się z jego ręki i wybiegłam na górę. Wkurzało mnie jego zachowanie, bo to nie było w porządku. Chciałam mu pomóc, a on wyjeżdża do mnie z tekstem, że nie znam Pam i że czuje się beznadziejnie. Niech się lepiej zdecyduje.
Trzasnęłam drzwiami jak najgłośniej się dało i z całej siły rzuciłam się na łóżko.
Po krótkiej chwili usłyszałam ciche pukanie. Podniosłam się leniwie i otworzyłam na tyle, żeby jednym okiem dostrzec kto się dobija.
- Przepraszam, Sol. Jestem głupi… - oparł głowę o framugę drzwi. Otworzyłam szczerzej, by móc zobaczyć całą jego twarz, a nie tylko jedno oko.
- Jesteś głupi. I to bardzo. – chłopak uniósł do góry kąciki ust.
- Rozejm? – wyciągnął do mnie rękę.
- A damy popalić Pam? O, przepraszam… nie mam z nią bliskich kontaktów, więc nie mogę ją tak nazywać… Damy popalić Pauline?
- Razem? Pewnie. – uścisnęłam jego dłoń i uśmiechnęłam się szeroko. W sumie było mi trochę głupio, że tak na niego wyjechałam. To nie była jego wina, że ona go zdradzała na prawo i lewo. Przyszła tutaj mając czelność znów pojawić się w jego życiu. Wycierpiał się przez nią i to musiało się raz na zawsze skończyć. Z moją pomocą czy bez, Pauline nie mogła mu już więcej mieszać w głowie. O, nie.

Wieczorem Marc wysłał zbiorowego sms do swoich przyjaciół o tym, że idziemy na imprezę. Powiadomiłam również Babi, która z radością odpisała, że podrzuci Milli do mojej mamy i z chęcią wybierze się z nami. Byłam podekscytowana, bo dawno nigdzie nie wychodziłam, a zwłaszcza nie z uchodzącymi w Barcelonie bożyszczami świata piłki. To było dziwne uczucie, kiedy bramkarz bez pytania o dowody czy legitymacje, wpuścił nas do środka przed długą kolejką ludzi. Kelnerka zaprowadziła nas do dużej loży na piętrze, z której mieliśmy świetny widok na parkiet na dole.
Zamówiliśmy coś do picia i rozsiedliśmy się przy okrągłym stole. Siedziałam pomiędzy Milli i Sergim, co bardzo mi odpowiadało, bo miałam z nimi bardzo dobry kontakt i stale rozmawialiśmy. Mogłam wypytać Babi jak tam urządzanie mieszkania i jak jej córeczka znosi przeprowadzkę.
- Milli jest naprawdę dzielna. Tylko raz powiedziała, że chciałaby wrócić do Ameryki, ale kiedy dowiedziała się, że w naszej kamienicy mieszka dziewczynka, z którą będzie chodzić do szkoły to spędza dnie na zabawie z nią. Zaprzyjaźniły się i to sprawia, że już przestaje tęsknić za domem.
- Teraz to Barcelona jest jej domem. - uśmiechnęłam się.
- Powoli się nim staje. Musi minąć trochę czasu, żeby się zaaklimatyzowała, ale jest na dobrej drodze.
- A Ty jak to znosisz?
- Urządzanie mieszkania? Czy wyjazd z USA?
- To drugie.
- Jest w porządku. Mam dużo spraw na głowie, ale póki co wszystko ogarniam. Jeszcze tylko znajdę pracę i wszystko będzie dobrze. – uśmiechnęłam się do niej. Cieszyłam się, że odnalazła się w tej nowej sytuacji. Nie chciałam wypytywać czy tęskni za swoim byłym, bo to raczej nie byłoby na miejscu, ale widać, że ją to gryzło.
 - Dobra, koniec gadania. Babi, zatańczymy? – zwrócił się do niej Sergi. Przepuściłam blondynkę i zauważyłam, że z jej drugiej strony siedział Thiago. Pomachałam mu i poklepałam miejsce obok siebie. Mulat momentalnie się do mnie przysunął i uśmiechnął szeroko.
- Nasza kolej. – stwierdził od razu. Spojrzałam na niego badawczo. – Na taniec! – pociągnął mnie za rękę za sobą. Kiedy DJ włączył „Balada” Gusttavo Lima zaśmialiśmy się głośno.
To był wprost idealny kawałek dla naszej dwójki. Mogliśmy się wyszaleć i śpiewać razem z piosenkarzem, który nie powalał głosem. Thiago ciągnął mnie po całej sali i tańczył jak opętany. Większość czasu zajmowało mi śmianie się z niego niż tańczenie, ale bawiłam się naprawdę dobrze.
- Tche tche rere tche! – krzyczał Thiago. Zakryłam jedynie usta, ale i to nie pomogło, bo łzy cisnęły mi się do oczu.
Piosenka zmieniła się na coś wolniejszego i nim się spostrzegłam wylądowałam w ramionach roześmianego od ucha do ucha Thiago. Nie było nam jednak dane zatańczyć do piosenki „Can’t shake you” Gloriany. Podczas jednego z obrotu, który zaserwował mi Thiago wpadłam wprost w ramiona Marc’a.
Uśmiechnął się i rzekł jedynie „odbijany”.
- Pam przed chwilą weszła. Gramy dalej, prawda? – nie było to pytanie, które chciałam usłyszeć w tej chwili. Złapał mnie mocniej w pasie i przyciągnął tak, że byliśmy bardzo blisko siebie kontynuując spokojny taniec.
Oparłam głowę o jego klatkę i przymknęłam oczy. Byłam wkurzona, ale nie dawałam tego po sobie znać. W końcu grałam jego dziewczynę. Następnym razem powinien wynająć sobie do tego profesjonalną aktorkę, bo ja raczej się do tego nie nadawałam. Podeszłam do tego zbyt emocjonalnie i to mnie niestety zgubiło.
Pam obserwowała nas z balkonu popijając jakiegoś kolorowego drinka. Czułam, że Marc co chwilę na nią spogląda i kiedy widział, że dalej na nas patrzy, skupiał swój wzrok na mnie.
Odgarnął moje włosy za ucho i delikatnie pocałował mnie w policzek. Widząc to blondynka odeszła do loży do swoich znajomych i już nie wpijała w nas swojego wzroku, ale co chwilę zerkała czy np. Marc trzyma mnie za rękę. Tak właśnie było. Trzymał mnie za rękę, obejmował. Wszyscy jego przyjaciele wiedzieli co się za tym kryje, więc nie musiał się krępować. W zasadzie był trochę spięty, ale kiedy tylko napotkał na wzrok Pam od razu stawał się zupełnie inny. Sprawianie jej bólu, było najwidoczniej bardzo słodkie, bo robił to z przyjemnością.
Nie mogłam dopuścić do tego, żeby właśnie z tego powodu mnie pocałował. Czułabym się z tym źle i kiedy złapał mnie za podbródek od razu się wywinęłam. Zabrałam Marc’a Muniesę na parkiet i to właśnie z nim kontynuowałam zabawę.
Mogliśmy razem grać przed Pam, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby to mną grano, a raczej moimi uczuciami. To było zbyt wiele jak dla mnie.

______________________


Heeeeeej!
Znów zakręciłam w relacjach i czuję się z tym świetnie! :D
Nie może być przecież zbyt prosto, prawda? ;-)

13 komentarzy:

  1. Kiedy on dostrzeże , że ona go kocha ?!
    Co za palant . Pam utrą jej nosa i to dobrze , podoba mi się bardzo xD

    OdpowiedzUsuń
  2. powinnam cię udusić! Marc i Soledad są sobie przeznaczeni! Mieli się pocałować nooooooooooooooooooooooo
    Niech coś wreszcie z tego wyniknie, bejbe!
    Czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Udawanie pary przed Pam to świetny pomysł. Pauline się odczepi, a Sol i Marc będą razem.. No chyba, że Marc pozostanie w swej ślepocie (odpukać!).. Ehh, zgadzam się z @all. Czekam na nowy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. martwi mnie troche stosunek Marca do Pam.. właśnie, nie wiem czemu ale strasznie bawi mnie to "imie" :D
    oby to udawanie przerodziło sie w nieudawanie xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah, oh to udawanie jest boskie! W tym, że tak naprawdę ani dla Sol, ani Marca nie jest to udawanie. To znaczy udają, że udają. Gołym okiem widać, że coś ich łączy. Pam to trochę taka głupia wymówka, ale tacy są faceci.
    Poza tym myślałam, że Pam to Pamela xD
    Czekam na kolejny :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 7 na http://in-love-with-madrid.blogspot.com/ ;) Zapraszam

      Usuń
  6. Ach, lubię, jak ktoś się bawi drugą osobą, :D Oczywiście, jeśli ta na to zasłużyła, nie jestem sadystką, :P
    Marc zdaje się, że jest trochę zagubiony. Niby nie chce mieć już nic wspólnego z Pam, ale wciąż nie jest dla niego obojętna. Nie chodzi mi o to, że go zraniła, ale o to, iż kiedyś wiele dla niego znaczyła.
    Zresztą, nie tylko on ma pewnego rodzaju mętlik w głowie. Sol również.

    OdpowiedzUsuń
  7. Według mnie to całe zerkanie na Pam daje do zrozumienia, że Marc nie jest do końca pewny swoich czynów.
    Poza tym niech nie zapomina, że Sol jest jego przyjaciółką i nie może bawić się jej uczuciami, by zerwać znajomość z blondynką.
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Sol się zakochała jak nic, ale próbuje nie dopuścić do siebie tej myśli, bo w końcu to "tylko jej przyjaciel". Marc chyba też nie zdaje sobie sprawy co robi, z jednej strony Pam, która nadal jest w jego pamięci (nie ważne czy pozytywnie czy negatywnie ale jest), z drugiej Sol... no zobaczymy.
    Kuuurcze, kiedy kolejny? Tak się wczytałam, że aż mi rozdziałów zabrakło. ;)
    ~Atina

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki świetny blog *_* i nie pytaj mnie, jak tu trafiłam, bo sama nie wiem xd Uwielbiam to. Ten sposób pisania. Boskiii <3.
    Zastanawiam się, czy Marc też coś czuje do Sol. Trzeba będzie poczekać na rozwój akcji ^^ z nniecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam ;*

    Zapraszam do mnie na: the-meleth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. http://in-love-with-madrid.blogspot.com/ Zapraszam na rozdział 8 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://story-of-arsenal.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam na rozdział 15 :-)

      Usuń