niedziela, 5 maja 2013

4. Sen i następstwa


Po powrocie do mieszkania dostałam sms od taty, że zadzwoni do mnie za jakąś godzinkę, bo właśnie się czegoś dowiedział. Bałam się, piekielnie się bałam, że okazało się, że będę mieć rodzeństwo. Nie chodziło mi o to, że nie chcę się nim dzielić z jakąś nową istotą. Nie, nie. Po prostu nie chciałam, żeby wiązał się z tą młodą dziewczyną, która mogłaby być jego córką. O to mi najbardziej chodziło.

Zamknęłam się w pokoju i czekałam na telefon od ojca. Trochę się spóźniał, ale czekałam cierpliwie.

- Halo? – odebrałam zdenerwowana.

- No cześć, Sol. Przepraszam, że to tak długo trwało, ale gadałem z bratem.
- Nie szkodzi. O co chodzi?

- Chodzi o to, że gadałem z wujkiem Hectorem i jego córka Babi wraca do Hiszpanii z małą Milli. Mówiłaś, że szukasz mieszkania, więc może wynajęłabyś coś z nią?

- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Nie widziałam jej od… trzech lat.

- Wyjechała do Stanów, ale zdecydowała się na powrót. Przyleci prawdopodobnie za dwa dni, więc co Ty na to?

- Tato… ciężko jest mi się zdecydować w dwie minuty. Muszę to przemyśleć, ok?

- Tak byłoby najprościej. Sama chciałaś coś znaleźć, a tak nie mieszkałabyś sama, tylko z kuzynką i jej córką. No chyba, że zostajesz u Marca…

- Daj mi chwilę na zastanowienie, ok? Jak przyjedzie to z nią pogadam i dam Ci znać.

- No dobrze. W takim razie miłej nocy.

- Dobranoc. – szybko się rozłączyłam. Nie wiedziałam co mam począć. Tata postawił mnie w ciężkiej sytuacji, bo dawno nie widziałam Babi i jej córki i nie utrzymywałam z nimi kontaktu.

Barbara, bo tak nazywała się moja kuzynka, była starsza ode mnie o dwa lata i zaszła w ciąże w wieku szesnastu lat. To było dość zaskakujące wśród naszej rodziny, ale nikt jej nie potępił. Dziewczyna jednak okazała swoją dumę oraz to, że nie chce żyć z dzieckiem za pieniądze swojego ojca i wyniosła się do Stanów. Jej ojciec, Hector, wiele razy próbował ją ściągnąć do kraju, ale na próżno. Spotkała tam jakiegoś aktora i zamieszkała w Dallas. Kilka lat później, kiedy Milli skończyła 6 lat, okazało się, że Babi pragnie wrócić do kraju. Może nie tylko ze względu na to, że rozstała się z aktorem, ale moim zdaniem właśnie taki był powód jej powrotu.

Zeszłam na dół do salonu. Marc siedział przed telewizorem oglądając jakiś mecz. Nina leżała tuż obok niego i podniosła pyszczek, kiedy tylko mnie ujrzała.

- Co tam? – zapytał Marc.

- Moja kuzynka Babi przyjeżdża do Barcelony. Tata chce, żebym z nią coś wynajęła.

- Czy ona nie…? – pokazał sugestywnie na brzuch, na co kiwnęłam głową. – Czyli wraca z dzieckiem?

- Z Milli. Mała ma 6 lat. – usiadłam na oparciu kanapy.

- I co zamierzasz?

- Obiecałam ojcu, że się zastanowię i z nią pogadam. Nie wiem co mam zrobić, bo jakoś nie uśmiecha mi się z nią mieszkać… nie gadałam z nią o kilku lat i tak nagle mam z nią szukać mieszkania?

- Zawsze możesz tu zostać jak długo zechcesz. – uśmiechnął się.

- Wiem, Marc. Dziękuję. Ma przylecieć za dwa dni, więc z nią obgadam sprawę. Dobra… lecę spać. – nachyliłam się nad chłopakiem, który złożył na moim policzku buziaka. Uśmiechnęłam się do niego, pogłaskałam psiaka i wyszłam na górę. Byłam całkowicie rozkojarzona. Tata wybił mnie z pantałyku mówiąc, że ja i Marc mamy się ku sobie. Zaczęłam interpretować każde słowo i gest chłopaka, przez co wpadałam pomału w paranoję.


Dwa dni później do Barcelony przyleciała Babi i Milli. Przywitałam dziewczyny na lotnisku i zabrałam do hotelu, gdzie miały się chwilowo zatrzymać. Kuzynka wcale się nie zmieniła. Miała te same blond loki, szeroki uśmiech na twarzy i skupiała na sobie wzrok płci przeciwnej.

- Jak tam, Milli? Zmęczona podróżą? – zwróciłam się do małej. Była przesłodka, ale zbyt szybko urosła. Pamiętam jak się urodziła i była jak malutki aniołek. Teraz to już sześcioletnia dziewczynka, w okularach i szerokim uśmiechu, takim samym jak jej mama.

- Wiesz co, Sol… wiem, że to dla Ciebie trudne. Rzucić wszystko i się nami zająć, ale nie byłam w Barcelonie od 7 lat. Trochę się tu pozmieniało. – wyjrzała za okno. – Zrozumiem jeżeli wolisz mieszkać z chłopakiem.

- Nie mam chłopaka. – powiedziałam od razu.

- Twój tata mówił co innego… - odwróciła wzrok od widoków i spojrzała na mnie. – Mieszkasz z jakimś piłkarzem, tak?

- Zgadza się, ale to nie mój chłopak, tylko przyjaciel. Znamy się od dziecka i zamieszkałam u niego ponad tydzień temu, póki nie wynajmę czegoś.

- Rozumiem. Wiesz my z Milli damy sobie radę… ale Ty? Zadurzyłaś się w nim, prawda? – spojrzała na mnie badawczo.

- Co??

- Mówisz o nim w taki sposób… że aż chciałabym go poznać! – uśmiechnęła się do mnie szeroko.

- Nie prawda. To mój przyjaciel.

- Przestań to powtarzać, bo wcale Ci nie wierzę. - puściła mi oczko.

- Przestańmy gadać o tym, bo naprawdę nie ma o czym mówić. Jak chcesz znaleźć mieszkanie?

- Mój tata miał mnie umówić z właścicielem mieszkania niedaleko stąd, to jakiś jego dobry znajomy… Jutro przed południem mam się z nim spotkać.

- Milli, kiedy idziesz do szkoły?

- Od września. – odpowiedziała dumnie. W jej wieku też paliłam się do pójścia do szkoły. Z wiekiem jednak mi przeszło i każde rozpoczęcie roku szkolnego było dla mnie katorgą. Chyba jak dla większości dzieciaków.

Zostawiłam dziewczyny, żeby mogły odpocząć i wróciłam do mieszkania Marca. Wciąż siedziały mi w głowie słowa najpierw ojca, a potem Babi. Zaczynałam podejrzewać, że ich słowa mogą być prawdą, ale nie chciałam się do tego przyznać. Byłam znużona ciągłymi dopytywaniami ojca i jego podejrzeniami. Nie miałam na litość boską 15 lat. Wiedziałam dobrze kiedy jestem zakochana, a kiedy nie.

Marc na szczęście wyszedł z mieszkania i w środku zastałam jedynie Ninę. Wzięłam małą na górę do mojego pokoju i zamknęłam drzwi. Byłam rozbita na małe kawałeczki i próbowałam się jakoś pozbierać.

Zaczęłam sprzątać w garderobie, a później łazience. Nim się spostrzegłam minęło południe i wrócił Marc.

- Jak minął dzień? – oparł się o drzwi i skrzyżował ręce na torsie.

- Spotkałam się z Babi i Milli… - odpowiedziałam nie odwracając wzroku od szafki, którą wycierałam.

- I jak się czują w Barcelonie?

- Chyba dobrze. Mała jest trochę zdezorientowana, ale szybko się przyzwyczai do życia tutaj, a Babi? Wróciła do domu, więc chyba czuje się dobrze.

- Może wpadną do nas na kolację? – odwróciłam się i musiałam przeanalizować jeszcze raz czy faktycznie użył słów „do nas”.

- Yyy jasne. Zadzwonię do nich.

- Ok. – uśmiechnął się do mnie. Chciał wyjść, ale zawrócił i spojrzał na mnie spod byka. – Wszystko w porządku?

- Tak… jak najbardziej. – odpowiedziałam unikając jego przenikliwego spojrzenia.

- Na pewno? – kiwnęłam głową. Podał mi rękę, żebym podniosła się z podłogi i stanęła naprzeciwko niego. To było dość krępujące, ale złapałam jego rękę i spojrzałam mu w oczy. – Dziwnie się zachowujesz. – odgarnął kosmyk włosów z mojego policzka i założył go za moje ucho.

- Dziwnie? – powtórzyłam po nim.

- Dziwnie, ale… fajnie. – uniósł delikatnie kąciki ust ku górze. Oparł swoją głowę o moją, nie odrywając ode mnie wzroku. Czułam jak coś się we mnie gotuje, ale nie dawałam tego po sobie znać.

Dotknął delikatnie ustami moje usta. Wspięłam się powoli na palce, tak żeby być go jeszcze bliżej. Złapał mnie dłońmi w pasie i przyciągnął do siebie. Czułam jak całe napięcie z kilku poprzednich dni ze mnie schodzi. Marc ani na sekundę nie zwalniał tempa i całował mnie w taki sposób, że brakowało mi tchu. Pomogłam ściągnąć mu koszulkę i znów wpił się w moje usta. Bardzo swobodnie posadził mnie na szafce i ponownie pocałował.

Wszystko działo się tak szybko. Marc pozbył się mojej bluzki i już prawie rozpiął mi zamek w spodniach, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Dzwonek, który sygnalizował jedno: koniec snu. Jakże realistycznego, ale... snu. Otrząsnęłam się szybko i podniosłam się z kanapy, na której leżałam razem z Niną. Byłam tak rozkojarzona, że o mało nie przewróciłam się o trampki Marca, które leżały tuż przy drzwiach.

Spojrzałam przez wizjer i ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha Thiago.
- Hej? - otworzyłam szeroko drzwi. - Co tutaj robisz? - próbowałam nie wyjść na wredną, ale nie miałam ochoty z nim w tej właśnie chwili rozmawiać.
- Skończyłem trening, wpadłem do knajpy w okolicy i pomyślałem, że masz ochotę coś zjeść. - pomachał mi siatką pełną jakiegoś jedzenia na wynos. Ręką wskazałam, żeby wszedł do środka i zamknęłam za nim drzwi.
Thiago rozsiadł się wygodnie na kanapie i z szerokim uśmiechem na twarzy poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam obok niego i pomogłam wypakować jedzenie.
- Tak, więc co Cię tu sprowadza? - spojrzałam na niego spod byka.
- Wpadłem... możemy pogadać... Marc niedługo wraca... - odpowiedział wymijająco. Spojrzałam znad papierowego opakowania chińszczyzny. - Jesteśmy kumplami. Chyba nie muszę mu się z tego tłumaczyć...? - coraz bardziej się wkręcał w coś czego nie rozumiałam. Był spięty i kiedy tylko wspomniał o Marcu cały posiniał. Nie wiedziałam o co chodzi, bo odpowiadał jedynie zdawkowo i nerwowo spoglądał na zegarek.
- Thiago, masz jakiś problem? Chciałbyś o czymś ze mną porozmawiać? Bez Marca, tak? - kiwnął jedynie głową i wziął na ręce Ninę. Miałam mieszane uczucia, bo przecież nie znałam go aż tak dobrze, żeby dzielić się wzajemnie problemami. On chyba twierdził inaczej.
- Spotkałem się z pewną dziewczyną... przypadkowo...w zasadzie odwoziłem kumpla na lotnisko i przed zobaczyłem Ją... - spojrzałam na niego zaintrygowana. - Nie wiem czy zdążyłaś ją poznać, ale ja tak... chciałem Cię w sumie ostrzec, bo ona jest naprawdę nieprzewidywalna.
- Ale o kim mówisz? - byłam zdenerwowana, bo nigdy nie lubiłam jak ktoś owija w bawełnę. Wolałam konkrety, a Thiago nie był do tego skłonny.
- Pam. Była dziewczyna Marc'a. W sumie to nie wiem czy była, bo ona wyjechała do Anglii bez żadnego skonsultowania tego z nim i w sumie nie wiadomo... - byłam zaskoczona, że Thiago mi coś takiego powiedział.
- Nie do końca wiem dlaczego mi to mówisz. - odstawiłam pudełko na bok.
- Słuchaj, Sol. Uwielbiam Cię i chyba o tym doskonale wiesz i nie chcę, żebyś cierpiała. Jeżeli okaże się, że oni są razem to może wyjść dość dziwna sytuacja...
- Dzięki za troskę, Thiago… ale nie rozumiem, dlaczego miało by mnie to ruszać. Marc to mój kumpel od dzieciństwa, praktycznie się razem wychowaliśmy i to chyba oczywiste, że życzę mu jak najlepiej. Jeżeli faktycznie jest z tą… Pam? To przecież chyba dobrze.
- Mam wrażenie, że mówisz co innego, a myślisz co innego. – podniósł się momentalnie w kanapy. Odłożył pusty kartonik na stolik i udał się ku drzwiom. – Przemyśl to co powiedziałem. Ok?
- Tyle Ci mogę obiecać. – wrócił do mnie by cmoknąć mnie w policzek na pożegnanie i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.
Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na Ninę. Mała merdała wesoło ogonkiem i patrzyła na mnie swoimi wielkimi ślepiami. Nie myśląc za wiele, chwyciłam za smycz i wybiegłam z nią na spacer.
Po ponad półgodzinnym maratonie w pobliskim parku wróciłyśmy do mieszkania. Zastałam Marc’a grającego na konsoli z Sergim, więc bez zbędnych tłumaczeń wyszłam po schodach na górę. Nie musiałam mieć ochoty na rozmowę, prawda?
Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w coś wygodniejszego. Spojrzałam na wyświetlacz, który oznajmiał sms od Babi:
Facet od mieszkania powiedział, że możemy wprowadzać się w każdej chwili. Spakowałam Milli i właśnie jedziemy do sklepu meblowego, żeby kupić podstawowe rzeczy. Xoxo”
Ucieszyła mnie ta wiadomość. Kuzynka nie była może jedną z najbliższych mi osób, ale mogłam stwierdzić, że dogaduję się z nią coraz lepiej. Kiedyś było zdecydowanie gorzej. Nie rozmawiałam z nią od narodzin Milli, która diametralnie wywróciła jej dotychczasowe życie do góry nogami.
Wpadnę do Was wieczorem i zobaczę jak się urządziłyście. Dam Wam wtedy ostateczną decyzję co do tego czy z Wami zamieszkam. Buźki”
Nie wiedziałam co jej mogę więcej odpisać. Nie byłam w ogóle przekonana do tego czy chcę z nimi mieszkać czy nie. Oczywiście to byłaby idealna alternatywa, gdyby rzekoma dziewczyna Marc’a miała się pojawić w jego mieszkaniu. W  końcu wróciła z Anglii i mogła się u niego zatrzymać, a ja byłabym piątym kołem u wozu.
Sen, który przyśnił mi się koło południa całkowicie zaprzątał moją głowę. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć, bo to było tak realne, że mogłabym przysiąc, że zdarzyło się naprawdę! A to tylko sen.
Z mojego rozmyślenia wybił mnie krzyk Marc’a z dołu, który wołał mnie bym do nich dołączyła. Zeszłam do salonu i usiadłam obok Sergi’ego. Nie raczyłam ich rozmową, więc chłopcy od razu zauważyli, że coś jest nie tak.
- Co jest, Sol? – zwrócił się do mnie Marc, po tym jak nacisnął w grze pauzę.
- A co ma być? – posłałam mu uśmiech jakby nigdy nic.
- Zachowujesz się co najmniej dziwnie.
- Wydaje Ci się. – wzruszyłam jedynie ramionami i dodałam po chwili: - Był tu Thiago. Powiedział, że Twoja dziewczyna… Pam… przyleciała do Barcelony. Wiesz o tym?
- Pam? – powtórzył po mnie zaskoczony. Spojrzał na Sergi’ego, który otworzył szeroko usta i rzucił joystick na kanapę.
- W takim razie czas na prawdziwą jatkę. Za długo mieliśmy tutaj spokój. – wtrącił jego przyjaciel. Marc spojrzał na mnie i nie wiedział co ma powiedzieć. Zakrył jedynie twarz w dłoniach i przeklął siarczyście pod nosem.
Chyba faktycznie mieliśmy do czynienia z dziewczyną sprawiającą kłopoty. A o skali jej działania mieliśmy się wkrótce przekonać na własnej skórze.


_____________________________

  Hej! Kolejny rozdział za nami. Nie podoba mi się, ale no w sumie nie wiem... nie miałam pomysłu jak tu namieszać i tak jakoś wyszło ;-)
Pozdrawiam serdecznie :*

9 komentarzy:

  1. wspaniały ! bardzo mi się podoba !
    zapraszam http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-4.html

    OdpowiedzUsuń
  2. No jak mogłaś zakończyć w takim momencie! Coś czuje, że ta Pam nie da spokoju biednemu Marcowi. Ej, ten sen, wkręciłam się że on był na serio i taka cała uhahana, byłam, a ty mi z takim czymś wyleciałaś " To był sen" PFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFF
    Powinnam się obrazić!
    Pisz mi szybko kolejną część :*

    OdpowiedzUsuń
  3. nie no, niech Sol sie nie wyprowadza, może sen sie ziści w końcu.. xD
    Pam, hahhaha. nie wiem czemu ale bawi mnie to imię. oby tylko ta dziewczyna za bardzo nie namieszała :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serdecznie zapraszam na kolejny odcinek te-quiero-para-siempre.blogspot.com i deutsch-herz.blogspot.com ;>

      Usuń
  4. Niech oni będą już razem do cholery bo nie wytrzymam ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Omnomnomnom, szkoda, że to był tylko sen.. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Hehehe :D
    Przynajmniej mam taką nadzieję. Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka i mam nadzieję, że Sol jednak się nie wyprowadzi do Babi. No i nie mogę się doczekać, kiedy Sol będzie z Marciem. No bo ile można czekać? XDD Widać, że zakochani.
    Pozdrawiam, życzę weny i pisz, pisz kolejny odcinek <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Już myślałam, że ten sen był rzeczywistością, a tu masz - obudziła się, : ( haha. Mam wrażenie, że Sol zamieszka z Babi, ale chyba tylko głównie przez wzgląd na Pam. Swoją drogą, to imię jest trochę zabawne, nie żeby coś, : D

    OdpowiedzUsuń
  7. Już myślałam, że ten sen jest rzeczywistością :D Mam nadzieję, że ta cała Pam nie namiesza aż tak bardzo i nie zepsuje relacji pomiędzy 'przyjaciółmi' bo widać, że ewidentnie czują do siebie miętę :D Czekam na następny z niecierpliwością.
    Zapraszam:

    manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Sol żywi do Marca naprawdę wielkie uczucie. Nie da się tego ukryć. Widać to od początku i aż ciężko uwierzyć, że ona temu tak stanowczo zaprzecza. No i ta wizyta Thiago z informacjami o Pam... Coś się stanie, co nie? Ja to wiem... Ale Marc musi przejrzeć na oczy i zobaczyć, że Sol jest w nim zakochana - inaczej będzie ciężko.
    Czekam z niecierpliwością na nowość :*

    OdpowiedzUsuń